Kategoria

Fabuła


wrz 27 2015 Ret-Talus - mroczny władca śmierci
Komentarze: 0

Strażnik krzyknął, lecz zamilkł gdyż jego ciało zostało rozdarte na dwoje, a jego szkarłatne wnętrzności rozpryskały się na całej ziemi.

Demon Elut-Bal zawył z rozkoszy i rozejrzał się za jego kolejną ofiarą. Zgiełk bitwy, ścierające się miecze i umierających, którzy błagali o litość słychać było w pobliskim mieście. Ret-Talus zajął miejsce na pograniczu walki, w pobliżu skraju lasu. Siedząc na tronie zbudowanym z martwych ciał myślami kontrolował swoje kukiełki z mięsa i kości. Tak wielka koncentracja mogłaby wyniszczyć każdą inną istotę, jednak trzy tysiące lat drobiazgowych studiów uczyniły z umysłu Ret-Talusa nieprawdopodobnie odporną fortecę. Przeraźliwe piski wybrzmiały po jego prawej stronie oznaczające zstąpienie sępów na miasto. Ich haczykowate dzioby zagłębiały się w mięsistych smakołykach porozrzucanych na ziemi. Ret-Talus się nie poruszył, a czarny ogień jego oczu ledwo migotał. Czuł swoją moc oplatającą miasto. Czuł puls Kamienia Przywołań wewnątrz mogiły w jego piersi. Wiedział, że jego żołnierze przechodzą ulicami i budynkami niszcząc wszystko na swojej drodze, a życie spływa po zakurzonych deskach i błotnistych ścieżkach.

Dragos wyłonił się zza kuźni, a świeża krew spływała po jego ustach i brodzie. Zbliżył się do tronu obnażając zaczerwienione zęby i ukląkł przed swoim panem. Usta Ret-Talusa drgnęły, a wargi powoli się rozdzieliły, jednak suche marszczyły się i łuszczyły od ruchu.

- Cóż znalazłeś Dragosie? - zapytał.

- Najcenniejszą błyskotkę, Wasza Wysokość.

Dragos sięgnął pod płaszcz i wyciągnął mały przedmiot. Ret-Talus poczuł nagły ruch z metalowej trumny pochowanej w jego wydrążonej, zgniłej piersi. Wyciągnął rękę po kamień ofiarowany przez Dragosa i uniósł go w górę. Nie było wątpliwości - był to Kamień Przywołań.

- Nie mogę sobie wyborazić, dlaczego Straż Przednia, ukryła go w prowincjonalnym mieście. - mruknął Dragos, kręcąc głową z dezaprobatą. Jednak umysł jego mistrza rozumiał więcej.

- Oni go nie ukrywali, głupcze. Podróżowali z nim i zatrzymali się tu tylko na odpoczynek. Zabierali go spowrotem do cytadeli, spowrotem do Eldwyn. - Dragos skinął na mądrość swojego pana, a Ret-Talus zobaczył oczy swojego sługi skierowane na Kamień i dostrzegł w nich chciwość.

- Kolejny kamień, Wasza Wysokość! Takie potężne narzędzie. Z pewnością z dwoma kamieniami będziesz Panie nie do powstrzymania.

- Przetrzyj usta Dragosie, ta krew obrzydliwie cuchnie życiem. Nie potrzebuję kolejnego kamienia. Mam czterdzieści siedem nekropolii na pięciu kontynentach. Wygasiłem życie milionów czujących istot i jestem osobiście odpowiedzialny za upadek dwunastu nacji. Mówienie o byciu nie do powstrzymania jest żałosne i pozbawione wyobraźni. - Ret-Talus spojrzał oczami swoich ożywionych sługusów i był zadowolony z tego co zobaczył.

- Resztka mieszczan zabarykadowała się w kaplicy, - powiedział Dragos.

- Zrównaj ją z ziemią, następnie załóż Elut-Balowi jego kajdany. Wracam do Gil-Nam i przywołam Cię tam wciągu godziny.

- Oczywiście mój Królu - odpowiedział Dragos składając żałosne ukłony - Czy mogę zapytać co planujesz z drugim kamieniem, o Panie?

- Nigdy nie będzie Twój, Dragosie. To wszystko co musisz wiedzieć. Powiem wprost: stworzyłem Cię tylko w jednym celu. Jest mym sługą, który może obcować z żywymi. Możesz być moim posłańcem. Nie mam z Ciebie innego pożytku. Błagałeś mnie kiedyś o nieśmiertelność, ale musisz zrozumieć, że dla Ciebie nieśmiertelność oznacza nic więcej jak wieczne zniewolenie. Nie czeka na Ciebie chwała. Jesteś moim niewolnikiem od teraz aż do czasu gdy wypali się słońce. Czy to jasne?

Dragos próbował uśmięchnąć się, ale horror, który odczuł był zbyt oczywisty, a w jego oczach czaiła się nienawiść.

- Tak, mój Królu - odpowiedział wampir kłaniając się raz jeszcze.

- Uważaj na swoje oczy, Dragosie. Mówią o zdradzie. - Ret-Talus nawet się nie porusył, ale z wewnątrz jednej z rąk Dragosa dobiegł dźwięk rozpadającej się kości. - Jestem panem całego martwego świata. Nigdy o tym nie zapominaj - Dragos zawył ściskając swoją okaleczoną rękę.

- Oczywiście, Panie. Zrozumiałem tę lekcję. -  Dragos wstał, odwrócił się i szybko wyszedł w kierunku kaplicy.

Ret-Talus powstał ze swojego tronu i w kilka sekund zniknął z zalesionych przedmieści by natychmiast pojawić się w ogromnej hali zbudowanej w całości z kości. Umysł Ret-Talusa był tak sprawny, że podczas gdy karcił Dragosa, zdecydował co zrobić z kamieniem. Będzie to prezent dla najbardziej wdziecznego odbiorcy - głodnego, brutalnego nieznaczącego robaka, którego nie intereswałoby zostanie graczem na światowej scenie walki o dominacje. Jeśli Królestwo Upadłych nie może mieć Kamienia Przywołań na wyłącznść, to Ret-Talus zadba przynajmniej o to, by każdy szaleniec w Itharii był uzbrojony w jeden z nich.

wrz 23 2015 Summoner Wars - Wojny przywoływaczy - początek...
Komentarze: 0

Ret-Talus - mroczny władca Upadłego Królestwa był tym, który odnalazł pradawny Kamień Przywołań. Kamień obdarzył go mocą i tym samym uczynił pierwszym z Mistrzów Przywołań. Przez tysiąc lat nikt nie potrafił sprzeciwić się Ret-Talusowi, który z pomocą przywołanych bestii siał lęk w sercach mieszkańców Ithatrii. Potęga Kamienia była tak wielka, że pomimo niezliczonych armii wysyłanych przeciw złemu królowi - pozostawał on niepokonany.

 

Aż pojawił się nowy Kamień Przywołań, a co za tym idzie drugi Mistrz - Dane Lightbringer. Niezwyciężony dotąd Ret-Talus, w końcu, stanął przed godnym siebie przeciwnikiem. Odnalezienie kolejnego magicznego kamienia ponownie rozpaliło nadzieję w sercach ludów Itharii. Nie tylko dlatego, że Mroczny Król trafił na równego sobie, ale też z innego powodu - oznaczało to, że Kamień Przywołań nie jest jedyny i unikatowy. Jeśli odnalazły się dwa, to zapewne było ich i więcej. Przedstawiciele wszystkich ras, każdej frakcji rozpoczęli gorączkowo przeczesywać znany im świat w poszukiwaniu kolejnych...

 

I w końcu je odnaleźli. Pojawiło się coraz więcej Kamieni. Niestety, zamiast zjednoczenia w walce przeciw wspólnemu wrogowi, rozgorzały dawne waśnie. Niepohamowana żądza niewyobrażalnej mocy zwróciła Mistrzów Przywołań przeciw sobie.

 

Tak rozpoczęły się wojny najpotężniejszych - Summoner Wars.

Tekst ten rozpoczyna naszą przygodę z Summoner Wars, ale zdecydowanie nie powinien być jedynym. Kim jest Dane Lightbringer? Dlaczego nie jest jednym z Mistrzów Przywołań skoro odnalazł Kamień. Czyżby został zgładzony przez Ret-Talusa?

 

Zanim poznamy odpowiedzi na te pytania, poznajmy historię Księcia Eliena, którego strategie już znamy, ale nie wiem kim on tak naprawdę jest.

 

Gorzki wiatr smagał twarz Eliena, a maleńkie kryształy lodu okaleczały jego ciało. Stał na Ostatnim Wzgórzu, naturalnej wieży skał sterczącej u podnóży gór. Czerwony kamień płonął w jego ręku a spojrzenie Eliena prześlizgiwało się przez białe polany lodu i śniegu leżące przed nim. Gruby śnieżnobiały puch zmniejszał naturalną percepcję Eliena do zera. Ale ciepły kamień w jego ręce odpychał tę pogodę i Elien zajrzał wgłąb krainy, która skrywała się daleko stąd.


Usłyszał ją pomimo, iż nie wydała żadnego dźwięku. Melena pojawiła się po jego lewej stronie i zmrużyła swoje czarne oczy patrząc na pustkowia tundry w które wpatrywał się książę. Nic nie ujrzawszy, jej oczy spoczęły na błyszczącym kamieniu w ręku jej lidera.
-
Czy to prawda? - zapytała - To... pustkowie... było kiedyś nasze?
- Tak, - odpowiedział Elien i zwrócił głowę by spojrzeć na swojego najbardziej zaufanego zastępce. Jej czarne włosy falowały na szalejącym wietrze. - Była to kiedyś zielona kraina i siedziba naszego dumnego imperium.
Melena wskazała na Kamień Przywołań.
-
Niektórzy mówią, że kamień jest dowodem na to, że Ona nigdy nas nie opuściła. Mówią, że jest to znak, że Ona wciąż nas kocha. - Ale usta Eliena skrzywiły się z niesmakiem.
-
To jest dowód, że głupcy wciąż trzymają się nadziei i nic więcej - i z gniewem wskazał  na straszliwe, białe pustkowie przed nimi - To jest znak Jej miłości do nas. Lodowa śmierć była naszą nagrodą za milenia wiernego kultu. Coś się stało. Kraina zmieniła się i nasze piękne królestwo stało się cmentarzem z lodu. Gdyby starożytni nie znaleźli tych gór i wulkanów w ich sercu, z pewnością by zginęli. - Elien odwrócił się by spojrzeć na ogrom gór za nim. Iglice postrzępionych szarych skał wystawały w ponure, obojętne niebo. Pomarańczowa poświata toczącej się magmy odbijała się w białych chmurach. - Nie żeby nasza obecność tutaj była idyllą. Skazani by żyć w popiołach, przy wrzącej lawie, otoczeni morzem białej nicości. - Spojrzał znów na Melenę i uśmiechnął się. - I nie zapomnimy im tego - mówiąc to skinął na tundrę - Przynajmniej nasi przodkowie mieli stulecie zanim oni przybyli.
Melena znów spojrzała na tundrę, a Elien uświadomił sobie jak bardzo jej twarz przypomina mu jej ojca. Jego mądrość była niezmierzona, choć nawet tak wspaniały umysł padł ofiarą ostrzy maruderów. Myśli Eliena odpłynęły w stronę pogłosek o tym, co najeźdźcy zrobili z ciałem mędrca, jednak szybko wypchnął te ponure obrazy z głowy.
-
Więc oni tam są - powiedziała Melena.
-
O tak.
- I zmierzają tu?
- Zmierzają - wyszeptał - Ale tym razem jesteśmy gotowi. Tym razem spotkamy ich z podniesioną głową i całym gniewem naszej wspaniałej rasy. - trzymał kamień przed nią, a on wydawał się pulsować - To nie jest błahostka podarowana nam przez bogów. To jest serce. To jest serce, którego bicie napędza naszą zemstę. Wszyscy którzy nas skrzywdzili, poznają potęgę wielkiego ptaka, którego imię wysławiamy. Choć obróceni w popiół, choć tlący się w lawie, odrodziliśmy się, a ogień, który towarzyszy naszemu odrodzeniu, strawi całą Itharię.
Oczy Meleny spotkały się z jego i wydawały się szukać w nich jakiegoś sekretu.
-
Jeśli to nie tajemnica, mój Książę, to skąd pochodzi ta Twoja nowa żarliwość i nadzieja? Od samego powrotu nie raczyłeś nikomu o tym powiedzieć.
- Na razie powiedzmy, że nasza rasa ma wielkiego przyjaciela, tyle powinno wystarczyć. - Elien ponownie odwrócił się ku tundrze, a jego spojrzenie wydawało się dostrzegać coś bardzo odległego.
-
Powinniśmy więc odpowiedzieć na wezwanie ludzi? - zapytała Melena - Mówią, że Lightbringer chce zjednoczyć wielkie rasy przed groźbą Upadłego Królestwa. Z pewnością Elfy Feniksa powinny stanąć w szeregu pokrzywdzonych.
- Król Umarłych z pewnością odczuje nasz gniew - odpowiedział Elien - Jednak jest to tylko jedno nazwisko na długiej liście i mam zamiar wykonać nasze powołanie w odpowiedniej kolejności. - Elien uśmiechnął się ponuro i nagle dodał podnosząc głos - Wszystko zaczyna się tu, w tej tundrze, która dręczyła nas przez setki lat! Orkowie i obrzydliwe kreatury jakie zniewolili będą pierwszymi, którzy zginą od naszych broni, którzy zostaną pochłonięci przez nasze prawe płomienie. Później... gdy wszystko to będzie za nami, wtedy kto wie? Być może ostatecznie nawet Ona zadrży, gdy przypomni sobie ile złego nam wyrządziła.